środa, 22 kwietnia 2015

Mam 20 lat – wychodzę za mąż!


Swego czasu, gdzieś z półtora roku temu, jedna z moich koleżanek z radością oznajmiła, że się zaręczyła. Jakoś szczególnie mnie ten fakt nie zdziwił, biorąc pod uwagę, że z chłopakiem była już niezły kawał czasu – staż lepszy niż niektóre małżeństwa, co to nie zdążyły się zacząć, a już się skończyły. A jednak, jak się okazało, byłam w mniejszości.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Tydzień, w którym świat zamilkł

Zniknęły reklamy, ucichły telewizyjne ramówki, dziennikarze z całego świata mówili jednym głosem, do tego z jednego miejsca na Ziemi. Nagle zniknęły TVN i TVP walczące o oglądalność, a pojawiły się TVN i TVP współpracujące i wymieniające się kontaktami do osób, które mogłyby coś ciekawego powiedzieć. Tak, bo był taki tydzień, w którym świat zamilkł…


O felietonie felietonem słów kilka

Tego nie nauczą w szkole, bo w kuźni wiedzy przyszłych pokoleń tylko kluczami próbują otwierać uczniowskie umysły, zresztą bezskutecznie. To w nim tkwi siła słowa. Słowa przesyconego ironią, ciętą ripostą, inteligentnym dowcipem; słowa, które staje się nową zabawką w rękach przedszkolaka. A tym przedszkolakiem jestem ja – autor felietonów. I bawię się słowami, licząc, że w moich rękach nabiorą nowego wyrazu, towarzysząc Czytelnikowi przy porannej kawie.   

Moją klawiaturą rzeźbię swój świat, swoją rzeczywistość. Wyrażam poglądy, kpię, ośmieszam, ironizuję. Taki już jest ten felieton. Niezbyt rzeczowy, za to subiektywny aż nadto, synkretyczny, po brzegi wypełniony sprzecznością. Tu zdania wielokrotnie złożone przeplatają się ze zdaniami "jednosłownymi". Nie, nie jednowyrazowymi, "jednosłownymi". Nie ma takiego słowa? Otóż już jest. Właśnie wyrzeźbiłam je w swojej głowie, przelewając na papier.

Kiedy w szkole uczyli pisania "pod klucz", protestowałam. Klucz do klucza znalazłam dopiero jakieś trzy miesiące przed maturą i w ostatniej chwili pojęłam, jak kluczyć,  żeby trafić w tę dziurkę od klucza. Jak szybko trafiłam, tak szybko od tego irracjonalnego sposoby pisania odeszłam. Gdybym na maturze napisała felieton o niczym, egzaminator pewnie by mnie wyśmiał i wystawił piękne, okrągłe zero. Zero punktów. Tu punktów nie będzie, będą za to słowa wyrażające emocje, czasem obnażające absurdy świata, w którym przyszło nam po cichu tuptać własną drogą.  


Chwytliwy, niebanalny tytuł, szczypta ironii, kilogram emocji, lekkie pióro, barwny język, dobitna puenta i przede wszystkim radość płynąca z pisania – oto przepis na dobry felieton. Czas uwrażliwić się na ironię, inteligentny dowcip i niebanalne porównania, bo tu z pewnością będzie takich co niemiara. O mojej wielkiej pasji – sporcie, życiu i absurdach otaczającej nas rzeczywistości. Czasem w różowych okularach, a czasem wręcz przeciwnie – w czarnych.